Od zawszę mam takie momenty gdy bardzo pragnę schudnąć. Mój widok w lustrze po prostu mnie przytłacza. I boję się mojej tuszy, tego, że tyle jej mam. Czasem jednak jest mi to obojętne, jem ile chcę.
Moja mama od zawsze lubiła ostrzegać mnie przed anoreksją. Puszczała mi jakieś głupie programy. I cóż, otrzymywała inny efekt niż zamierzała. Widok tych dziewczyn mi się podobał. Były ładne. Chyba nigdy nie dowiedziabym się co to jest pro-ana gdyby nie program, który puściła mi mama. Wtedy po raz pierwszy zastosowałam głodówkę. Wytrzymałam bardzo długo. Schudłam ok. 10 kg z czego wróciły mi 4. Podczas tego w ogóle nie jadłam kolacji, kiedy od zawsze ją lubiałam. Rodzice zmuszali mnie do jedzenia kanapek czy bułki. Ja po prostu chowalam je do pudełka, a następnego dnia jak rodziców nie było wyrzucałam je. Nie jadałam też obiadów, albo jadłam tylko jego niewielką część. Był też taki czas gdy chciałam schudnąc zdrowo, ale jakoś mi nie wychodziło.
Po co to piszę? Teraz gdy jestem w hotelu posiłek mamy tylko 2 razy. Jakoś nigdy nie wiem co zjeść. I wychodzi jakoś, że jem mało. To zmotywowało mnie do rozpoczęcia kolejnej przygody z odchudzaniem. Dodam, że spotkałam dzisiaj motylka. Chyba. Gdy jadłam śniadanie do stołówki weszła jakaś dziewczyna. Patrzyła po jedzeniu z rękami splecionymi na brzuchu i nic nie wzięła. Skierowała się do wyjścia, ale zawróciła i wzięła miskę z zamiarem wzięcia płatek. Chwilę stała z tą miską i nagle gwałtownie ją odłożyła i wyszła. Podczas tego zobaczyłam czerwoną branzoletkę na jej lewej ręce. Wiadomo co to znaczy. To bardzo mnie zmotywowało bo widziałam jaka ona była chuda. Też taka chciałabym być! Moja wymarzona waga to 39 kg. Dziwna waga, wiem. Ale to dlatego bo kiedyś w szkole pielęgniarka robiła jakieś tam "badania". Oczy, słuch i co najważniejsze waga. Chodziło się do niej w parach i moją parą była pewna dziewczyna. Jest ona chuda. Jak zobaczyłam jej wagę 40 kg to strasznie jej pozazdrościłam. I teraz chcę ważyć mniej od niej. Przynajmniej o 1 kg. I żeby ktoś powiedzIał do mnie, że jestem bardzo chuda.
Kolejną świetną motywacją jest moja koleżanka. Spędzam z nią każdą przerwę w szkole. No chyba, że jest chora. Generalnie jest ona chuda. No jakby inaczej. Jak się dowiedziałam, że ma wskazane przez ortopedę ileś tam godzin ćwiczeń w tygodniu to zaczęłam się bać. Bać, że będzie jeszcze szczuplejsza. A ja będę jeszcze grubsza. Nie! Już nigdy nie zobaczę tyle tuszy na moim brzuchu!
I tutaj oświadczam, że jestem na diecie. Ostrej diecie. Wy będziecie moją motywacją. Będę się wam zwierzać z moich doświadczeń, słabości i osiągnięć. Życzcie mi powodzenia!
Thinspiracja
środa, 28 stycznia 2015
Moja przygoda z odchudzaniem
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz